Właśnie przyjechałem do chaty, żeby pożegnać się z sylwestrowymi gośćmi. Miłym zaskoczeniem było pozostawienie przez nich zajmowanych pomieszczeń w nieskazitelnym stanie. Wszystko wypucowane, posprzątane i uporządkowane – ach, te śląskie kobitki! Miło będzie takich gości przyjmować ponownie, bo wyrażali ochotę przyjazdu w cieplejszej porze roku.
A na dworze coraz zimniej – temperatura spadła do minus pięciu stopni, więc świeżą słoninkę dla sikorek powiesiłem na karmniku. Nagle ku mojemu zdziwieniu na gruszy przysiadł olbrzymi myszołów – takiego spotykałem jesienią na pobliskiej łące, jak czatował na swoją zdobycz. Czyżby teraz połakomił się na słoninkę, wystawioną dla moich sikorek i kowalików? Zanim zdążyłem przygotować aparat fotograficzny – ten z impetem zerwał się z gałęzi i machając potężnymi skrzydłami oddalił się w stronę lasu. Pozostało mi tylko sfotografować panoramę leśnej osady z chatą w mroźnej, zimowej szacie.
Ostatnie komentarze
4 lutego 2019 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Tzw. glut, to jakaś galaretowana forma powstała w procesie..."
30 stycznia 2019 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a czym właściwie jest ten ‚glut’? czy on w jakiś..."
24 października 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja filtruję przez kilkakrotnie złożoną tetrę..."
9 października 2018 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a jaki jest patent na przefiltrowanie? gaza?..."
3 lipca 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja wykorzystuję całe owoce bez szypułek. Dla lepszej..."