Po wielkich mrozach nastąpiły wielkie opady śniegu. Przytaczana w poprzednim poście sławojka (a tu u nas mówią – haziel) może czekać do następnej zimy – krany puściły. Woda odmarzła i można już korzystać z dobrodziejstwa bieżącej wody.
Dziś też mogłem duchowo wesprzeć naszą zimową biegaczkę – Justynę Kowalczyk, która wyruszyła na trasę 10 kilometrów w Jakuszycach i wygrała. Ja też wygrałem i pokonałem dwa odcinki dziesięciokilometrowe w Borach Stobrawskich.
Było dziewiczo i urokliwie. Korzystałem z traktów leśników i myśliwych, spotykając jedynie przebiegające sarny i jelenie. Szkoda tylko, że nie miałem wcześniej przygotowanego aparatu, bo stado okazało się dość liczne, a poroże jeleni było okazałe.
Dziś zapusty – pogoda była śliczna – plus 6 stopni i pełne słońce. Stare przysłowie mówi:
Jakie zapusty, taka Wielkanoc.
Ostatnie komentarze
4 lutego 2019 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Tzw. glut, to jakaś galaretowana forma powstała w procesie..."
30 stycznia 2019 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a czym właściwie jest ten ‚glut’? czy on w jakiś..."
24 października 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja filtruję przez kilkakrotnie złożoną tetrę..."
9 października 2018 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a jaki jest patent na przefiltrowanie? gaza?..."
3 lipca 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja wykorzystuję całe owoce bez szypułek. Dla lepszej..."