Przyszła już pora na robienie domowych zapasów na zimę.
Myślę, że wiele osób pamięta jeszcze tradycyjne kiszenie kapusty w gospodarstwach wiejskich.
Tam w jesienny wieczór znoszono głowy kapusty do kuchni. Gospodarz przygotowywał dębową beczkę, szatkował kapustę na specjalnej szatkownicy – często tę czynność wykonywała też gospodyni.
Wtedy on po porządnym wyszorowaniu nóg wchodził do beczki i nogami ugniatał wrzucaną do beczki poszatkowaną kapustę. Tam też następowało jej solenie – dodawano liście laurowe, kminek, i całe, niewielkie jabłka. Zimą, przy wybieraniu kapusty były ciekawym smakołykiem (szczególnie dla dzieci).
Ja nie kiszę kapusty w drewnianej beczce – nie potrzebuję takiej ilości. Mam kamionkową beczkę, którą wykładam specjalną fofią, aby zachować jej bieżącą świeżość. Wtedy wybierana kapusta zachowuje soczystość i trwałość. Ja też dodaję kminek, ale też trochę marchewki, liście laurowe i specjalną sól do robienia kiszonych przetworów. Jest wtedy dobra sama w sobie, świetna do bigosu i nawet jako prawie gotowa surówka.
Comments are closed.