Wczoraj było 11 stopni i chyba to sprawiło, że po południu zobaczyłem pierwsze szpaki. Nie bardzo dowierzałem, ale po obejrzeniu przez lornetkę zauważyłem ich złotawo nakrapiane upierzenie. Nieco obwisłe skrzydła zdradzały przebytą długą drogę i zmęczenie. Ich drobne sylwetki wskazywały, że są to młode osobniki z ubiegłorocznego lęgu. Gromadnie obsiadły same wierzchołki modrzewi, aby jeszcze złapać promienie zachodzącego słońca. Ich wyrazisty skrzekot, podobny do głośnego zgrzytania zębami zwabiał kolejne osobniki, które nadlatywały znad zaśnieżonej jeszcze łąki.
Pojawiła się też parka mysikrólików pilnie dziobiących odkryte, ale jeszcze zasłonięte charakterystycznym, zimowym kożuszkiem niewielkie połacie trawnika wyłaniającego się spod dużej warstwy śniegu.
Gromadka szczygłów zajęła murawę pod samą gruszą, wydziobując opadające z niej resztki kory, którą wcześniej penetrowały dzięcioły pstre.
Kiedy przez tegoroczną, srogą zimę oczko wodne pokrywała gruba warstwa lodu, zacząłem się niepokoić o zimujące tam ryby. Dziś pojawiło się już na głębszej części oczka lustro wody, znad którego zauważyłem jedną z moich siedmiu rybek. To była pobłyskująca złotem orfa, a za nią podpływał do brzegu rumiany karaś. Jest to dla mnie znak, że udało im się przetrwać obcą im dotychczas ostrą zimę.
I jeszcze jeden obrazek uświadomił mi, że nieuchronnie nadchodzi wiosna. Zadarłem do góry głowę, kiedy usłyszałem nad chatą szum łopocących skrzydeł trzech przelatujących w szyku białych łabędzi.
Mieszkamy we Wrocławiu. Wczoraj zobaczyliśmy, jak na słoninkach wiszących w naszym ogrodzie urzędują nowi stołownicy.
Ja nie znam się tak dobrze na ptakach, ale mój mąż owszem.
To były szpaki. Prześliczne. Z okna w kuchni widać je bardzo dobrze. Musiały już wcześniej do nas zawitać, bo wyglądały na wypoczęte.
Czyli wiosna tuż tuż? :-) Pozdrawiam.
Piszesz, że u Ciebie wiosna a u nas jeszcze zima. Wczoraj idąc z pracy ulicami w cantrum miasta usłyszałam jakiś szelest. Rośnie tam krzew kaliny pospolitej. Pomyślałam, jaki ptak może zjadać te przemrożone jagody, które są nawet dla pierzastych osobników szkodliwe? Przystanęłam i przyglądam się, a to gile. Pomarańczowy brzuszek, czarna czapeczka i błękitnawe skrzydełka. Ale one wcale nie jadły owoców tylko wydłubywały coś spod kory grubszych gałęzi krzewu. Jaka mądrość w ich zachowaniu, nie kolorowe jagody ale szare pożywienie.
Dzięki za komentarz i uzupełnienie atlasu polskiej przyrody. WG