Zbyt późno dziś założyłem biegówki, aby wykorzystać puszysty śnieg, który wczoraj pokrył leśne dukty. Jaskrawe, południowe słońce już dosyć mocno zaczęło topić śnieżny puch. Zlepki śniegu na moich, niczym nie posmarowanych nartach utrudniały jazdę. Jedynie powolny spacer na nartach był w tych warunkach możliwy. Zanim wyruszyłem na leśny relaks, musiałem porozpalać w piecach na przyjazd dzisiejszych gości do chaty. Zapowiedział się syn z czteroosobową, męską ekipą na brydżowy weekend. Sporo też czasu zajęło gotowanie mojej tradycyjnej potrawy – śląskiego żurku na zakwasie, który będzie dla nich sporą niespodzianką na powitanie. Będzie smakował z razowym chlebem.
Uroki spaceru leśnymi duktami przy łagodnej, zerowej temperaturze są ujmujące. Czapy śniegu na sosnach, przebiegające sarny, szmer potoku Grabica i nad nim potężne buki. Przydomowe krzewy zimą też nabrały odmiennego, ciekawego wyglądu.
[st]
Dziękujemy bardzo serdecznie za gościnę Panie Wojciechu. Cieszę się, że trafiliśmy na kapitalną pogodę. Jeszcze w czasie drogi do Chaty w Lesie martwiłem się, że śniegu nie uświadczymy a tu miła niespodzianka. Wrażenie potęgowało jeszcze śmiałe słońce w niedzielę – po prostu bomba. Jak bardzo przydały się te dwa dni w zupełnej ciszy z dala od cywilizacji.
A Chata w Lesie – no cóż – nie pierwszy i mam nadzieję nie ostatni raz miałem przyjemność ją odwiedzić. Jedno jest pewne – Stobrawska Śliwowica plus brydż i piękna pogoda to wspaniałe połączenie. Myślę jeszcze o spróbowaniu kiedyś biegówek – pewnie w okolicach Chaty w Lesie jest ku temu szczególna pokusa.
Pozdrawiam i do zobaczenia.