A właściwie, to chyba kotkę. Najprawdopodobniej ktoś ją porzucił w okolicach naszej chaty w lesie. Przygarnęliśmy ją, organizując jej bezpośredni dostęp do stodoły, gdzie urządziliśmy jej odpowiednie legowisko. Dokarmiamy ją, a ona odwzajemnia się nam przyjemnym ciepełkiem, mruczeniem i przymilaniem się – łasi się i domaga pieszczot.
Była wygłodzona i wychudzona, ale już po trzech tygodniach pobytu u nas przybrała na masie i odzyskała błyszczącą sierść. Już przyzwyczaiła się do naszych przyjazdów i na dźwięk silnika samochodu wychodzi ze swego legowiska na spotkanie.
Już w naszej chacie miewaliśmy kotki – zawsze były to trofiejne stworzonka. Porzucane w leśnych ostępach zostawały w naszym domostwie.
Comments are closed.