Znów podczas swoich podróży wschodnich natrafiłem na „maslenicę” – święto żegnania zimy i witania wiosny. W kulturze prawosławnej zbiega się ono z naszymi ostatkami i paradami przed okresem postu. Tu na Ukrainie obchodzone jest święto blinczyka – naleśnika.
W Dniepropietrowsku (teraz obowiązuje nowa nazwa miasta – Dnipro), gdzie wielka rzeka Samara wpada do ogromnego Dniepru – na centralnym placu mieszkańcy tłumnie zajadali się pieczonymi bezpośrednio na piecach opalanych drewnem blinczykami.
Odziani w kozackie, czerwone szaty i czarne baranice kucharze i kucharki uwijali się jak w ukropie, żeby obsłużyć tłumnie gromadzących się chętnych.
Była też scena z występami energetycznych kapel i zespołów zakarpackich górali i kozaków zaporoskich. Ich występy pełne były patriotycznych zawołań, ukraińskiej dumy i głośnego, chóralnego sprzeciwu wobec okupującej Krym i Donbas rosyjskiej hegemonii.
Stała już gotowa do podpalenia kukła obrazująca odchodzącą zimę (podobnie, jak nasza marzanna) i oblegana przez rodziny z dziećmi zagroda z kurkami i gęśmi, mająca przypominać nadchodzącą wiosnę.
Było dość zimno, ale prognozy na najbliższe dni zapowiadały kilkunastostopniowe ocieplenie.
Comments are closed.