Zajęty częstymi przyjazdami turystów do Chaty w lesie, nie miałem czasu relacjonować leśnych wieści. A lato mija, owoce dojrzewają – zatem pora na kolejne nalewki darów naszych sadów.
Tym razem przyszła pora na nalewkę aroniową. Sporo o niej pisałem w poprzednich latach.
Teraz tylko nadmienię, że owoce aronii ze swojego mini sadu przeznaczam na dżem aroniowo-jabłkowy, który robi moja żona. Ja natomiast wykorzystam do zrobienia nalewki owoce przywiezione z rodzinnych stron w Beskidzie Wyspowym, który odwiedziłem latem.
Poniżej krzewy aronii mojego niewielkiego sadu.
Wędrując urokliwymi szlakami Beskidu Sądeckiego i Wyspowego zaobserwowałem kuriozalną sytuację. Często spotykałem krzewy aronii obsypane owocami, których nikt nie zrywał. Od ich właścicieli dowiedziałem się, że po prostu tamtejsze punkty skupu owoców dyktowały taką cenę, że gospodarzom po prostu nie opłacało się zbierać owoców albo też nie miał kto to robić.
Była też wyprawa na Modyń 1028 m npm – jeden z głównych szczytów tego pasma górskiego. W porównaniu z moimi poprzednimi latami wędrówek po górach zaobserwowałem zdecydowanie zwiększoną liczbę turystów. To wieża widokowa i foto spod Krzyża Milenijnego pod Modynią.
Comments are closed.