 29 grudnia 2010, środa, 15:23 Opóźniła się nam tradycyjna poczta i coroczne życzenia od mojego kolegi Harnasia z Czarnego Dunajca dotarły już po świętach. Zaś Harnaś, to sam Józef Zatłoka Gadowski, który znalazł się w „Filozofii po góralsku” Józefa Tischnera.
Razem z Harnasiem spędzałem beztroskie, studenckie lata w Opolu. Ja tu zostałem, a on zaś wrócił do wysokich świerków razem ze swoim góralskim przydomkiem z czasów studiów.
Hej! rodziłeś sie Jezu
W Betlejemie Judzkim
Teroz sie kces narodzić
W kazdym sercu ludzkim
A my se ta jako wto kce
Abo w gospodzie abo przy sopce
Cy zamknięci cy otwarci
Bozyj miłości zawse worci
Hej’ wom kolęda
Bydzcie zdrowi na te święta
Jak tyz i po świętach
Zaś dni powsednie w nowym 2011 roku
Scęśliwie sie tocom
Z Bozom pomocom
Tego wom zycom „Harnaś”
(za rok jak Bóg do dozyć
z kolędom przydzieme zaś)
PS. Tu trochę góralskiej gwary dla czytelników bloga. Zaś dla Harnasia i rodziny życzenia zdrowia w 2011 roku i podziękowania za pamięć i ciepłe klimaty.

 24 grudnia 2010, piątek, 15:37 Radosnych Świąt Narodzenia Pańskiego – ciepła rodzinnego, spokoju ducha i miłego gawędzenia przy wigilijnym stole.

 19 grudnia 2010, niedziela, 21:35 Zbliża się koniec roku. Dla mnie dosyć szczególny. Dokładnie rok temu rozpocząłem swoją leśną kronikę na blogu. Całą formułę bloga i pierwsze lekcje dostałem od syna pod choinkę. I tak zaczęła się moja przygoda z pisaniem, fotografowaniem i przybliżaniem mojego otoczenia tym, którzy czasem wirtualnie zaglądają do Chaty w lesie.
Praca przy tworzeniu bloga wyrabia dyscyplinę i rozszerza spojrzenie na rzeczywistość. Mając na uwadze tych, którzy systematycznie, bądź też sporadycznie zaglądają na moją stronę – staram się w miarę swoich możliwości zostawiać ślad poszczególnych tygodni i zdarzeń. Tych postów jest ponad setka. Myślę, że to sporo dla kogoś, kto nie zajmował się tym wcześniej. Mnie to sprawia wielką satysfakcję, kiedy zaglądam na statystyki – to ponad 10 tysięcy gości i ponad 80 tysięcy kliknięć.
W tym czasie na blogu pojawiło się sporo bardzo cennych komentarzy, dzięki którym wspólnie tworzymy historię opisywanych miejsc i zdarzeń. Dzięki wam za to.
To tyle rocznicowego podsumowania. Nadal będę zapraszał do zaglądania na stronę i komentowania pojawiających się postów. I mam nadzieję, że opisywane zdarzenia pozwolą wam drodzy czytelnicy choć na trochę oderwać się od trudnej nieraz rzeczywistości – zrobić pauzę i złapać oddech. A może przynajmniej wirtualnie pospacerować po lesie … ? (Ja dzisiejszy spacer zrobiłem w tym prawdziwym lesie – z aparatem. Nagrodą było dla mnie bębnienie i widok czarnego dzięcioła, który bardzo rzadko pojawia się w mojej okolicy).
PS. Dzięki Maćku za świetny prezent, Twoją pomoc techniczną i mobilizowanie mojej blogerskiej aktywności.

 14 grudnia 2010, wtorek, 12:34 Niebywała okazja !!! 
W naszej leśnej osadzie jest do kupienia stara chata. Stoi na samym początku drogi od Grabic – w lesie i przy lesie. Murowana, solidna i jedyna z ośmiu tam stojących na fundamentach. Do niej należy też stodoła i prawie 30 arowa działka. Pozostałe fotki i info na kliknij tutaj: www.chatawlesie.pl/domdosprzedania

 12 grudnia 2010, niedziela, 9:26 Nieśmiało zaczęły podlatywać moje leśne sikorki do świeżo podwieszonej słoninki przy nadprożu kuchennego okna. Pierwsza zjawiła się sikora bogatka – ich jest najwięcej w obrębie naszej leśnej chaty. Wszak dookoła bory sosnowe i świeżo nasadzone młodniki.
Po niej zaczęły nadlatywać kolejne sikorki, odpędzając te następne. Nastała chwila przerwy, bo przestraszyłem je, pojawiając się w świetle okna z aparatem fotograficznym. Najśmielsza okazała się moja znajoma sikora modra – ta nieduża z błękitnym czubkiem, która już wczesną wiosną zajmuje budkę lęgową położoną najbliżej wejścia. Ale została odgoniona przez bogatkę.
Teraz już dwie paradnie uczepiły się wiszącej słoninki. Na krótko pojawiła się też sikora uboga – to niezbyt liczny gatunek w naszej okolicy. Brak wsparcia szybko jednak odgonił ją od słoninki, ale przysiadła na parapecie okna, gdzie na talerzyku wysypałem torebkę ciemnego ryżu. To ten, który ze względu na zbyt długi proces gotowania nie cieszył się powodzeniem w naszej leśnej kuchni i teraz uzupełnia zimowa dietę moich ptaków.
Padający mokry śnieg nie za bardzo zachęcał mnie do wyruszenia na biegówkach w leśne dukty. Ale i na ten zaplanowany relaks przyszła później pora. Mokry śnieg oblepiał moje narty, a padający śnieg z deszczem dość szybko skłonił mnie do powrotu do domu. Już wcześniej nagrzany piec kuchenny pozwolił mi szybko się ogrzać i podsuszyć mokry kombinezon.
Za oknem zaczęło się szybko robić szaro – nadchodził wieczór, a moje sikorki uwijały się przy słoninkach przy oknie i karmniku. Jedna z nich jeszcze nie zdążyła dobrze się uczepić. Teraz w trójkę zaczęły już zgodnie podskubywać swój zimowy przysmak.

|
W związku z epidemią koronawirusa, oferujemy bezpieczne zakwaterowanie z zachowaniem wszystkich rekomendowanych zasad sanitarnych.
Mały Domek oferujemy do wyłącznej dyspozycji, bez udziału innych gości, poza mieszkającymi w odrębnym budynku gospodarzami.
|
Ostatnie komentarze
4 lutego 2019 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Tzw. glut, to jakaś galaretowana forma powstała w procesie..."
30 stycznia 2019 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a czym właściwie jest ten ‚glut’? czy on w jakiś..."
24 października 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja filtruję przez kilkakrotnie złożoną tetrę..."
9 października 2018 justyna skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "a jaki jest patent na przefiltrowanie? gaza?..."
3 lipca 2018 Wojtek skomentował Żenicha kresowa – nalewka z dzikiej róży "Ja wykorzystuję całe owoce bez szypułek. Dla lepszej..."