…pąs swój krwawy na plamy szarych złomów ciska. U stóp mu bujne rosną trawy…”
Tak pisał Jan Kasprowicz o Ciemnych Smreczynach. I tu w sercu leśnej osady Borów Stobrawskich równie dorodnie się prezentują te krzewy.
Te pozostałe na krzewach owoce są świetnym uzupełnieniem ptasiej diety zimową porą.
Ja również korzystam z dobrodziejstwa tych krzewów. Przy planowaniu ogrodu Chaty w lesie właśnie dziką różę wykorzystałem do obsadzenia posesji. A kilka dni temu nowe odrosty krzewów, które wychodziły na łąkę poza obręb płotu przesadziłem bliżej ogrodzenia, uzupełniając sporą już plantację.
Pora zatem na kolejną nalewkę z dojrzałych już owoców. Przepis na tę nalewkę, który znalazłem, i który już z powodzeniem wykorzystywałem pochodzi ze starych, kresowych receptur. Jej nazwa, to ŻENICHA KRESOWA.
1/2 kg owoców dzikiej róży, 5 goździków, po 1 łyżce suszonych kwiatów rumianku i liści mięty, 1 szklanka miodu, 3/4 l spirytusu, 1/4 l wody.
Owoce umyć i ponakłuwać, dodając goździki, miętę, rumianek i zalać spirytusem. Odstawić na miesiąc. Następnie zlać nalew i przefiltrować. Miód rozpuścić w przegotowanej, ciepłej wodzie. Dodać do nalewu i odstawić całość na 2 miesiące.
Nawet już etykieta czeka. Trudno będzie wytrzymać te trzy miesiące, aż odpowiednio poleżakuje nastawiona nalewka.
Comments are closed.