Wczorajszy dzień minął pod znakiem intensywnych opadów. A kolejna ulewa nieco pokrzyżowala mi wtorkowe plany. Na cotygodniową siatkówkę z Kęszyc do Zagwiździa wybrałem się tym razem rowerem. To zaledwie 7 kilometrów, ale uporczywy deszcz robi swoje.
Udało nam się jednak rozegrać kilka setów, a tu znów ulewa – potem przerwa, kolejna próba wznowienia gry i znów ulewa. Powrót z siatkówki zmuszony byłem odłożyć do ustania deszczu. W tym czasie podglądałem u kolegi piekarza proces przygotowania ciasta i pieczenia chleba. W końcu robiło się już ciemno i swój rower musiałem doposażyć u kolegi w stosowne oświetlenie, gdyż z powodu dużych opadów zmieniłem trasę powrotu do domu częściowo drogą publiczną.
Już było całkiem ciemno, kiedy wjechałem w leśną drogę. Nagle znienacka pojawiły się one – tajemnicze świetliki, które raz po raz znakowały mi drogę, niczym diody LED swoim zimnozielonym światłem. To robaczki świętojańskie z rodziny Lampyridae.
To było naprawdę urokliwe. Wybierzcie się do lasu wieczorową porą, a na pewno nie pożałujecie. (Foto z National Geografic.pl).
Pozdrawiam wszystkich ciepło z Chaty w lesie.
Comments are closed.