W moim lesie zima trzyma. Zapasy słoninki dla sikorek, kowalików i dzięciołów pozostawiłem, więc mogłem spokojnie powrócić do miasta. Po przyjeździe do Opola przyszło mi się zmierzyć z urokami zimy, o jakich media czasem informowały w przypadku relacji z rejonów raczej arktycznych.
Takiej sytuacji na osiedlu nikt chyba nie pamięta. Bywało, że uszczelki przymarzały i nie można było otworzyć drzwi parkujących pod chmurką samochodów. Zdarzało się też, że zamarzały zamki i też nie można się było dostać do samochodów. Ale żeby lodem zaspawało wszystkie drzwi i nie było wejścia do samochodu? Próby otwarcia drzwi groziły wyłamaniem klamek, stąd większość mieszkańców mojego osiedla była zmuszona szukać alternatywnego sposobu dotarcia do pracy. Tak dużej liczby „porzuconych”, zamarzniętych i zasypanych samochodów jeszcze nigdy nie widziałem na swoim osiedlu.
Comments are closed.