Udało mi się wreszcie skompletować sprzęt do zimowego relaksu w Borach Stobrawskich. Biegi narciarskie – to wiele powiedziane. Przecież ostatni raz narty miałem na nogach – o zgrozo – czterdzieści lat temu!
Dziś po odebraniu zamówionych wiązań i butów, w ekspresowym tempie zamontowano mi w serwisie narciarskim w Opolu nowe okucia – o ich cenie już pisałem (demontaż starych i montaż nowych to już nie tak wielki wydatek – 40 złotych). Tak się dobrze złożyło, że nabyte wiązania są też marki Fischer, jak moje narty – świetnie pasują.
Jeszcze powiem o jednym elemencie mojego wyposażenia. Otóż wczoraj okazyjnie nabyłem rewelacyjne, ortalionowe rękawice narciarskie za jedyne 9,99 (po prostu na wyprzedaży w Realu, na stanowisku art. sezonowych). Na kombinezon już nie musiałem wydawać kasy – leżał od lat w szafie na strychu – chyba czekał na moje narciarskie zapędy?
Zdjęcie powyżej pokazuje nie tylko mój nowy sprzęt, ale i zwały śniegu przy chacie – prawda, że nazbierało się tego sporo?
Kiedy przyjechałem wreszcie pod leśny dom, na pobliskim poletku żernym, nieopodal przy paśniku spokojnie buchtowała wataha dzików. Nawet nie zareagowały na mój przyjazd, spokojnie ryjąc wysianą im kukurydzę.
Najpierw sesja zdjęciowa nabytego sprzętu i pierwsza próba poruszania się na nartach. Bez efektów ubocznych udało się zrobić rozgrzewkę . Trwało to zaledwie kwadrans, ale i tak wróciłem zmęczony i rozemocjonowany. Po rozpaleniu ognia w piecu i po niewielkim odpoczynku wystartowałem już na półgodzinną trasę – nieźle poszło.
Ostatni etap na dziś, to godzinna jazda odśnieżonym, leśnym duktem Drogą Kościelną (prowadzi z Kęszyc do szachulcowego, drewnianego kościółka w Radomierowicach). Mijając niewielki, zamarznięty staw, zawędrowałem pod Bastówkę. Dochodziła czwarta – promienie zachodzącego słońca pięknie podświetliły sosny z drugiego planu. Udało mi się to urokliwe miejsce, ukryte w środku lasu jeszcze obfotografować. Jest to zadaszone obozowisko dla myśliwych. Dziś osada okryta białą pierzynką – latem robię tu swoim gościom niespodziankę w postaci grzańca, przyrządzanego na myśliwskim ruszcie.
Na zdjęciu poniżej stare, okazałe dęby nad leśnym stawem. To tu kilka lat temu w trakcie wyprawy na borowiki doświadczyłem niesamowitej przygody. Z gałęzi tego drugiego dębu wystartował orzeł bielik – rezydent tego miejsca. Szum jego rozpostartych na dwa metry, łopocących skrzydeł po dziś dzień dźwięczy i mi w uszach.
Po powrocie z nart (zaliczyłem tylko jedną wywrotkę pod Bastówką), w mojej radiowej trójce wysłuchałem ciekawej opowieści o krogulcach – stąd m.in. to nawiązanie do króla i symbolu Stobrawskiego Parku Krajobrazowego – orła bielika, a krogulce też w tym rewirze spotykałem.
Comments are closed.