Na świętego Grzegorza idzie zima do morza.
Tym razem to polskie przysłowie sprawdziło się bardzo dokładnie. Zrobiło się dziś bardzo ciepło – 15 stopni. Szpaki na wierzchołkach modrzewi już od samego rana gromadnie zaczęły gaworzyć w promieniach przebijającego się przez sosnowy bór słońca. Bogatki i sikory modre już pozajmowały budki lęgowe i pilnie uwijały się przy porządkowaniu swoich terytoriów. Wiele zamieszania robiły dzięcioły pstre, które co chwila parami pojawiały się na pobliskim jaworze i modrzewiach. Zaczęła się więc pora gniazdowania.
Wczesnym popołudniem dosyć nieporadnie wylądowała na pobliskiej łące para żurawi. To chyba te same ubiegłoroczne, które już od początku maja zaczęły przylatywać do nas na żer. Tak było do samej jesieni. Czyżby tak polubiły naszą okolicę, że zamierzają na Kęszycach założyć swoje gniazdo?
A na mnie przyszła pora na przedwiosenne porządkowanie ogrodu. Rozpocząłem od przycinania drzew owocowych i krzewów. Dostało się mocno dereniowi, który za bardzo się rozkrzewił. Obwisłe gałęzie powrastały mu w glebę – ochoczo je wykarczowałem i zrobiłem z nich nowe nasadzenia już poza ogrodzeniem. Będą tworzyły czerwonawe obrzeże ażurowego żywopłotu przed wjazdem na posesję.
Comments are closed.