Nie bez kozery w poprzednim blogu odtrąbiłem rozpoczęcie sezonu grzybowego – wszak dziś 2 września.
Po południu wybrałem się w moje znane miejsce po kanie na podwieczorek. Były, ale jeszcze zbyt małe, żeby je smażyć na patelni. Rosły przy samej drodze, więc je tylko gałązkami z igliwiem lekko osłoniłem, żeby w ukryciu zaczekały na mój jutrzejszy obiad.
Natomiast na samym środku leśnego duktu w wysokiej trawie natknąłem się na niezły okaz borowika szlachetnego. Kiedy go zważyłem – miał 518 gramów, a średnica obszernego kapelusza wynosiła 25 cm.
PS. Mamy jeszcze wolne terminy na grzybobranie i zapraszamy.
Comments are closed.