Cały ubiegły tydzień był w Chacie w lesie pod hasłem przesympatycznych ptaków z czubem – dudków.
To słynny dudek zwyczajny (Upupa epops) w obiektywie jednego z naszych gości – Andrzeja Burzyńskiego. To nie był jeden osobnik. Na naszej łące łące pojawiało się czasami nawet sześć, siedem dudków – cała rodzina. To jest naprawdę niespotykany widok. Pojawiają się nadal na naszym żerowisku, choć trawa sucha jak pieprz.
PS. Dzięki Panie Andrzeju za foto;)
Te dudki pojawiły się u nas chyba nieprzypadkowo. Otóż kilkanaście lat temu sąsiad z naszej osady opowiadał mi o dudku, który gniazdował na dorodnym klonie, tuż za płotem naszej posesji. Gniazdo swoje zbudował w rozkraczynach dużych konarów. Pewnego lata nadeszła wielka wichura. Jeden z konarów się odłamał i uwięził dudka pomiędzy tymi rozkraczynami konarów. Na wiele lat dudki opóściły osadę.
Znając tę dość smutną historię rodziny dudków, postanowiłem w jakiś sposób upamiętnić tego straconego dudka, a zarazem zaprosić je ponownie do naszej leśnej osady. Budując drewniany ogrodowy pawilon do biesiadowania, właśnie dudkowi go poświęciłem, montując na wierzchołku dachu wiatrowskaz z figurą barwnego dudka.
Co jakiś czas pojawiał się przy Chacie w lesie dudek, ale na krótko. Raz nawet zawitał na parapet naszego okna i szybko odleciał. Ale teraz od kilku tygodni mamy całą – chyba siedmioptasią (sądząc po delikatnym ubarwieniu młodych) rodzinkę: pięć młodych i para rodziców.
PS. Mam jeszcze obiecane inne ujęcia dudków od kolejnego naszego gościa – Pani Oli, która ostatnio u nas pomieszkuje, interesuje się ptakami, robi świetne zdjęcia i penetruje naszą stobrawską bioróżnorodność.
Comments are closed.